W uniwersum Metro 2033 Dymitra Głuchowskiego podstawową walutą w postapokaliptycznym handlu jest amunicja. Jestem święcie przekonany, że jeśli kiedyś zdarzy się scenariusz surwiwalowy typu "Gówno Wpadło w Wentylator - Boruch Wyłączył Światło", czyli kryzys energetyczny i długotrwałe przerwy w dostarczaniu energii elektrycznej, to obowiązującą walutą w handlu wymiennym będą świeczki.
Ludzkość bardzo szybko uzależniła się od elektryczności, ale równie szybko i łatwo może wrócić do czasów sprzed ustawy z 28 czerwca 1950 r. o powszechnej elektryfikacji wsi i osiedli. Pamiętam doskonale ile świeczek schodziło w stanie wojennym i wiem jaki przerób świeczek ma znajoma, która mieszka w Puszczy Białowieskiej, bardzo daleko od najbliższego słupa energetycznego. Świeczki są po prostu genialnie surwiwalowe i warto je zbierać. Małe tealighty - wkłady do podgrzewaczy, uwielbiam i uważam za jeden z doskonalszych wytworów cywilizacji. Kosztują bardzo niewiele, można je długo przechowywać w setkach lub tysiącach sztuk, a zajmują naprawdę niewiele miejsca. Zawsze się przydadzą.
1. Źródło światła
Jedna świeczka wystarczy, żeby oświetlić sobie przestrzeń w kiblu a poustawiane na parapetach i lustrach stada tealightów całkiem przyzwoicie oświetlą cały dom. Pamiętam też, jak nocowaliśmy kiedyś z ścisłym rezerwacie i, z wiadomych względów, nie mogliśmy rozpalić ogniska. Gnieździliśmy sie w kilka osób dookoła jednego tealighta, do którego cały czas wpadały ćmy i komary. To była super noc i super impreza.
Można też w łatwy sposób zrobić przenośna latarenkę z rozprutej puszki po browarze, do której wstawiamy świeczkę.
2. Źródło ciepła
Stara metoda biednych paryskich studentów na szybkie ogrzanie się: Siadasz na krześle, zapalasz pod nim świeczkę, po czym otulasz szczelnie siebie i krzesło kocem. W kilka minut masz ciepło.
W warunkach polowych można zastosować folię NRC, foliowy worek na śmieci, czaszę spadochronu - cokolwiek. Siadamy na folii ratunkowej, rozpalamy świeczkę pomiędzy nogami i, uważając, żeby się nie poparzyć i nic nie spalić - owijamy się dokładnie. Złotą stroną na zewnątrz, oczywiście.
Można też zrobić prosty grzejnik z odwróconej do góry nogami glinianej doniczki, do której wkładamy kilka tealightów. Taki patent potrafi całkiem przyzwoicie ogrzać niewielkie pomieszczenie.
3. Gotowanie
Nikt normalny nie będzie na tealightach gotować wody, ale jeśli zbierzemy kilka sztuk, uzbroimy się w cierpliwość i mały kubek z pokrywką - to da się.
W normalnym świecie tealighty służą głównie do podgrzewania konserw lub utrzymywania stałej temperatury ugotowanych wcześniej potraw. Trzeba tylko pamiętać, żeby nie podgrzewać zamkniętych konserw, bo mogą wybuchnąć (zwłaszcza te z zawleczką). Dobrze jest wcześniej wgnieść bok konserwy kamieniem - kiedy wróci do swojego pierwotnego kształtu, to wiemy, że jedzenie gotowe.
Fajnym patentem są szabatowe podgrzewacze posiłków i opalane świeczkami kuchenki HERC, napędzane baterią złożoną z 20 tealightów.
Kiedy jest mokro, wietrznie, zimno, i nie chce nam się, albo nie mamy czasu na rozpalanie koszernie harcerskiego ogniska, to zawsze możemy dorzucić do ognia obranego z aluminiowej foremki tealighta, albo dwa. Roztopiona parafina/wosk warzywny działają trochę jak napalm i pozwalają szybko rozpalić ogień, kiedy warun chujowy, zmęczenie i ziąb.
5. Smar
Parafina ze świeczek świetnie nadaje się do smarowania ślizgów nart, płóz sań i skrzypiących osi w dyliżansach. Ale nie tylko. Jeśli zacina ci się zamek błyskawiczny w kurtce czy śpiworze i posmarujesz go świeczką, to będzie działać jak nowy.
Plusy:
- cena
- waga
- rozmiar
- wszechstronność zastosowań
- wszechstronność zastosowań
- dostępność
Minusy:
- czas palenia (max ok. 4 godzin)
- otwarty ogień (nigdy nie zostawiamy zapalonej świeczki bez nadzoru)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz