1. Wierzbowy ostrokół
.- Do sekurowania perymetru. Ogrodziłem teren siatką leśną i powtykałem w nią wierzbę. Raz, że to najtańsze rozwiązanie, dwa, że sympatycznie wygląda taki naturalny żywopłot. Wierzba ma kosmicznie szybki przyrost, maskuje siatkę przed złomiarzami, żuli i sarenki w miejscu zatrzymuje, nie wejdzie mi tu więcej żaden grzybiarz czy inny kłusownik i, co najważniejsze, wierzba fajnie osuszy to bagno. A potem rozrośnie się w grubaśne drzewa. Pamiętasz jak płynęliśmy Utratą? W okolicach Żelazowej Woli brzeg obsadzony jest takimi szopenowskimi maczugami? Super to wygląda. W takich ogłowionych wierzbach lęgną się ptaszory, małe ssaki, coroczne odrosty wykorzystujesz jako materiał na koszyczki i plecionki, albo palisz tym w piecu. Taka głupia wierzba to zajebiście surwiwalowe drzewo, Marian. Nawet jej korę można wykorzystywać jako substytut aspiryny.
2. Zasieki z barszczu gen. Sosabowskiego
Większość podkradaczy i napadowywaczy nie jest w stanie odróżnić kopru do kiszenia ogórków od barszczu Sosnowskiego, zwłaszcza w nocy i po pijaku. Możemy ten fakt wykorzystać do zorganizowania straszliwej zasadzki z wykorzystaniem piekielnie parzącej parzącej rośliny, znanej też jako "Zemsta Stalina" (barszczyk trafił do Polski w latach 50. XX wieku jako dar uczonych radzieckich z Wszechzwiązkowego Instytutu Uprawy Roślin w Leningradzie).
Toksyna działa dopiero w połączeniu we światłem słonecznym, więc napastnik będzie miał bardzo przykry poranek. Skóra pokrywa się bąblami już po kilku minutach a przebarwienia skóry i wrażliwość na światło mogą utrzymywać się nawet przez trzy lata.
Ten wypalający skórę chwast jest niestety objęty prawnym zakazem uprawy, rozmnażania i sprzedaży na terenie Polski. Jednak jako piekielnie inwazyjny antropofit rozprzestrzenia się wściekle szybko i jak się do nas gajowy Marucha o takie zasieki przypieprzy, to zawsze możemy mu powiedzieć, że samo wyrosło.
Cholernie okrutna metoda. Stosować w ostateczności albo jak ktoś nas strasznie wkurwi.
3. Hatifnaty
Niktohylofobia to lęk przed gęstymi obszarami leśnymi w nocy. Lęk ten jest zaskakująco powszechny i dotyka większość populacji cywilizowanych społeczeństw. Dzikie ludy północy, zamieszkujący rozległe tereny leśne, gdzie dni są krótkie a noce wręcz przeciwnie - długie, wykorzystują tą cywilizacyjną fobię, by ochronić swoje włości przed wizytami nieproszonych gości (czyli zasekurować perymetr przed turystami i menelami).
Grodzenie wielohektarowych areałów stalową siatką byłoby nieefektywne z ekonomicznego punktu widzenia. Zamiast tego, w Północnej Szwecji i Finlandii, ustawia się w lasach tzw. Hatifnaty (szw. Hattifnattar, fin. Hattivatti, ros. Хатифнатты)
Hatifnatowie, jak wszyscy wiemy, to podejrzane stworki, które wyrastają z nasion, ale tylko z tych, które wysiano w Noc Świętojańską. Prowadzą koczowniczy tryb życia, odbywając na łodziach podróże morskie w kilkuhatifnatowych grupach i usiłując dotrzeć do horyzontu. Nigdzie się nie zatrzymują i nic ich nie obchodzi. Nie maja uczuć. Przerażające skurwysyny.
Jeśli przez zapomnienie lub gapiostwo nie wysialiśmy Hatifnata na wiosnę albo po prostu nie chce się nam bawić w hodowanie całego stada - możemy w prosty sposób zrobić kilku Hatifnatów z kawałków taśmy odblaskowej przyczepionej pinezkami do drzew na wysokości kolan.
Wiecie, że niby coś się czai w krzakach a drzewa maja oczy.
Obszar, który otoczymy przerażającymi Hatifnatami, staje sie praktycznie odizolowany od otoczenia a przez jego granicę nie są w stanie przeniknąć nawet fińskie zespoły patataj-metalowe.
Polecam.
4. Sztuczny tłum
Należy rozpalić kilka dużych ognisk i robić dużo hałasu. Z patyków i zapasowego ubrania robimy humanoidalne kukły i ustawiamy je w blasku ognia w taki sposób, by rzucały wielgaśne cienie na pobliskie krzaki. Z telefonu puszczamy "Cwał Walkirii" Wagnera na cały regulator i w regularnych odstępach czasu wykrzykujemy głośne "Kurrrwa!" albo "Meihoffer, gdzie jest mój magazynek, ruda dziwko?" Pamiętamy też , by często zmieniać naszą pozycję i dużo machać rękami.
Spłoszony skradacz, przekonany o naszej przewadze w liczbie i w uzbrojeniu, ucieknie jak niepyszny tam gdzie pieprz rośnie, a my będziemy się mogli wreszcie wyspać w ciszy i spokoju.
Metoda doraźna o działaniu krótkotrwałym.
5. Zegar Kolejowy i tabliczki ostrzegawcze.
Prosta i skuteczna metoda, przydatna jeśli nam jednak trochę głupio grodzić las, jak nie przymierzając jebany obszarnik jakiś.
Bierzemy duży zegar kolejowy, znajdujemy w lesie uschnięte drzewo, kompasem wyznaczamy północ a następnie przy pomocy dwóch gwoździ przybijamy w tym miejscu nasz wielgaśny czasomierz. I teraz już zawsze będziemy wiedzieli gdzie jesteśmy a przy okazji - kiedy jesteśmy.
Taki rustykalny zegar jest też wyraźnym sygnałem dla ewentualnych grzybiarzy i innych kłusowników, kto tu rządzi. Że ten las ma właściciela, człowieka o wyszukanym poczuciu estetyki, świadomego ekologicznie (wiecie, Rospuda, segregacja, masturbacja) a jednocześnie punktualnego i świetnie zorganizowanego.
Efekt nieletalnego jebnięcia, wywołany zegarem w środku lasu, można dodatkowo wzmocnić tabliczkami informacyjnymi: "Wstęp Bronisław", "Min Niet. Poziom promieniowania niski", "Eksperymentalna hodowla kleszcza wirginijskiego" oraz "Gruz 200 przyjmę". Nie zdarzyło się, żeby mi ktoś coś stąd podpierdolił. Czyli metoda działa.
Tekst, jak zwykle świetny. Szczególnie subtelne nawiązania. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu Gruz 200, pytanie tylko czy zakopytać, czy stawiać pionowo przy drzewach.
OdpowiedzUsuńW pierwszej części tekstu sporo literówek. :(
Oczywiście i mnie literówka się wkradła - zakopywać*
OdpowiedzUsuńNa literówkę literatka. Pełna.
OdpowiedzUsuńEwentualnie piwo.
Pisz Chłopie , pisz jak najwięcej bo zaje...cie humor poprawiasz , a i sposoby nie byle jakie przedstawiasz .
OdpowiedzUsuń