- Jeśli zbyt długo patrzysz na ziemniaka, ziemniak zaczyna spoglądać na ciebie - westchnął Marian patrząc w dogasające ognisko.
- Słucham? - spytałem nieco zaskoczony tą nietzscheańską sentencją i oderwałem na chwilę wzrok od mrugających węgielków. - Że co?
- CHUJÓW STO! - ryknął Marian. Zupełnie zapomniałem, że skubaniec miał przygotowane takie bezpieczniackie bon moty na każdą okazję i po raz kolejny dałem się złapać. Wszystko przez to cholerne zmęczenie.
To była ciężka noc po ciężkim dniu. Dwa tygodnie gniliśmy w obślizgłych jaskiniach, ale w końcu dało się odeprzeć i wykurzyć wszystkich mutantów, co do odnóża. Musieliśmy też obłaskawić Wielkiego Owada i ewakuować tę resztkę naszych osadników, która pozostała przy życiu na tej zapomnianej przez Fiskusa i ZUS planecie. Teraz czekaliśmy na transport powrotny a bezużyteczne już blastery stały ustawione w trójnogach i osiadająca na nich mżawka zamieniała się w lodowa skorupę. Było zimno jak cholera.
- A czy ty wiesz, jakiego kształtu jest Ziemia, w sensie planeta? - zapytał podchwytliwie Marian a oczka miał przy tym chytre.
- O ile mi wiadomo, to lekko spłaszczona na biegunach kula, a raczej elipsoida, ale podejrzewam, że według ciebie ma kształt dupy, pastylki na robaki, albo denka od alpagi. Teraz, to już sam nie wiem.
- Dobrze kombinujesz, ale jak zwykle nie trafiłeś. Ziemia to geoida zerowa. Nieregularna bryła, której powierzchnia w każdym miejscu jest prostopadła do pionu ciężkości. Lustro wody na większości jej powierzchni sprawia, że wygląda trochę jak kulka, ale gdyby tak ponapieprzać naszymi laserami i z powierzchni Ziemi odparować całą wodę, to wiesz co by zostało? Zwykły ziemniak by został! Tak, nasza macierzysta planeta bez mórz i oceanów wyglądałaby jak kartofel z ogniska. O, popatrz na tego, który trzymasz w ręku. Tutaj masz Himalaje, a z drugiej strony Rów Mariański.
- Ha! Marian, wiedziałem, że prędzej czy później wszystko sprowadzisz do Rowu Mariańskiego! Tobie się wszystko z dupą kojarzy, jak w tym dow...
- Zamknij paszczękę i słuchaj. Ziemniak to podstawa naszej cywilizacji i jej najdoskonalszy wytwór. Nie bez powodu nasza planeta nazywa się i wygląda tak samo jak ta bulwiasta roślinka. Ta niepozorna geoida, która rodzi się sama z siebie, rozwiązała problem głodu na północy planety. Uratowała przed śmiercią więcej ludzi niż wszyscy paramedycy od czasów Scypiona Afrykańskiego, niż wszyscy Lekarze Bez Granic,
Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata i Unia Pangalaktyczna razem wzięci. W czasach prekolumbijskich rósł sobie ziemniak tylko w Andach i okolicach, a od XVI wieku, kiedy został przywieziony do Europy stał się integralną częścią kultury planetarnej. Ba! Gdyby nie ziemniak, pewnie nigdy byśmy nie wybudowali gwiazdolotów, blasterów i nigdy byśmy nie trafili na tę zasraną planetę. Bo dawno temu byśmy byli zdechli z głodu.
Kupujesz na giełdzie rolnej tonę takiego ziemniaka za kilkaset chronokredytów i trzymasz w ziemiance. Możesz go zjadać, robić z niego bimber, frytki i czipsy, obierkami skarmiać świniaka. A sadzeniaki, które puściły już kiełki wsadzasz do ziemi i czekasz, aż wyrosną nowe ziemniaki. Miliony ludzi przeżyły na takim głupim, wzgardzonym przez ciebie ziemniaku lata największego głodu, ukrywały się za ziemniakiem przed Zagładą, najczarniejszymi latami stalinowskiego terroru i w czasie inwazji Jaszczuroludzi. Jeśli ktoś powinien dostać pokojowego
Nobla za całokształt to ziemniak właśnie! O patrz, ten wygląda już na upieczonego. Masz, zjadaj. I pamiętaj, szanuj ty ziemniaka, zwłaszcza takiego z masłem i odrobiną soli. Takie są najlepsze.
Zjadałem parującego ziemniaka patrząc w rozgwieżdżone niebo. Niewiele było widać, bo widok zasłaniał SRSSV Nowa Chlamydia, nasz okręt transportowy, utrzymujący się na niskiej orbicie geostacjonarnej resztką sił. Działało tylko kilka ostatnich silników manewrowych.
Musieliśmy czekać, aż Centrala dostarczy części zamienne i ekipę mechaników. Do tego czasu mieliśmy wpierdalać ziemniaki, patrzeć w mrugające ogniska i słuchać kretyńskich wykładów Mariana.
Składniki:
- Ziemniaki klasy C (mączne), ale mogą być dowolne.
Egzekucja:
Wrzucasz w ciepły popiół z lekko mrugającymi węgielkami i zakopujesz w tym popiele/żarze. Monitorujesz co jakiś czas i czekasz na moment,w którym powstanie skorupka, a po przełamaniu ziemnior będzie miękki i smarowalny.
Ewentualnie:
- Sól, pieprz, masło
Na bogato:
- oliwa truflowa, ser pecorino romano, szynka jamon serrano, świeże oregano (dobra, przegiąłem)
Tak, to wspaniałe uczucie, kiedy zziębnięty rozgarniasz jeszcze ciepły popiół i znajdujesz kilka zimnioków schowanych przed Politbiurem dzień wcześniej.
Milion gwiazdek Michelina!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz