Składniki: 5-6 dużych papryczek chilli, niezbyt ostrych (cyklon, czerwone jalapeno, duże pepperoni) i 1-2 mocniejsze (ja dałem 1 habanero i jednego Bird's eye'a), 2 duże lub 3 średnie ząbki czosnku, mała puszka koncentratu pomidorowego (140g), ćwierć szklanki oliwy, kilka kropli cytryny, pólgarstek soli, łyżeczka cukru.
Tę harissę zrobiłem jako smarowidło i dodatek do potraw, a nie jako wypalacz oczodołów i zatok. Stąd zastosowanie papryczek niezbyt piekielnych.
Papryki grillujesz nas ruszcie, grillu czy suchej patelni, aż złapią czarne hotspoty i lekko oklapną. Miksujesz z dobrym koncentratem pomidorowym w puszce (takim co ma 99% pomidorów i bez konserwantów), ale nie z świeżymi pomidorami, tym bardziej nie z kartonu czy z puszki - pasta będzie zbyt wodnista.
Jak się ładnie zmiksuje, dowalasz czosnku (w sumie to wedle uznania - zależy od czosnkowatości czosnku. Lepiej nie przesadzać, bo zabije smak papryki) i od razu konkretną ilość soli, cukier i odrobinę cytryny (fajnie wydobędą i podkreślą smaki).
Otrzymana papkę podlewasz oliwą łyżka po łyżce i miksujesz aż do uzyskania aksamitnej konsystencji.
Nie pasteryzuję. W ciepłym i wilgotnym miejscu nie psuje się do 3 tygodni.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz