środa, 23 maja 2018

Sekurowanie Permetru czyli letalne i nieletalne metody odstraszania podkradaczy

1. Wierzbowy ostrokół

- Ale na chuj Ci te wierzby? - zapytał Marian

.- Do sekurowania perymetru. Ogrodziłem teren siatką leśną i powtykałem w nią wierzbę. Raz, że to najtańsze rozwiązanie, dwa, że sympatycznie wygląda taki naturalny żywopłot. Wierzba ma kosmicznie szybki przyrost, maskuje siatkę przed złomiarzami, żuli i sarenki w miejscu zatrzymuje, nie wejdzie mi tu więcej żaden grzybiarz czy inny kłusownik i, co najważniejsze, wierzba fajnie osuszy to bagno. A potem rozrośnie się w grubaśne drzewa. Pamiętasz jak płynęliśmy Utratą? W okolicach Żelazowej Woli brzeg obsadzony jest takimi szopenowskimi maczugami? Super to wygląda. W takich ogłowionych wierzbach lęgną się ptaszory, małe ssaki, coroczne odrosty wykorzystujesz jako materiał na koszyczki i plecionki, albo palisz tym w piecu. Taka głupia wierzba to zajebiście surwiwalowe drzewo, Marian. Nawet jej korę można wykorzystywać jako substytut aspiryny. 

2. Zasieki z barszczu gen. Sosabowskiego

Większość podkradaczy i napadowywaczy nie jest w stanie odróżnić kopru do kiszenia ogórków od barszczu Sosnowskiego, zwłaszcza w nocy i po pijaku. Możemy ten fakt wykorzystać do zorganizowania straszliwej zasadzki z wykorzystaniem piekielnie parzącej parzącej rośliny, znanej też jako "Zemsta Stalina" (barszczyk trafił do Polski w latach 50. XX wieku jako dar uczonych radzieckich z Wszechzwiązkowego Instytutu Uprawy Roślin w Leningradzie).

Toksyna działa dopiero w połączeniu we światłem słonecznym, więc napastnik będzie miał bardzo przykry poranek. Skóra pokrywa się bąblami już po kilku minutach a przebarwienia skóry i wrażliwość na światło mogą utrzymywać się  nawet przez trzy lata.  

Ten wypalający skórę chwast jest niestety objęty prawnym zakazem uprawy, rozmnażania i sprzedaży na terenie Polski. Jednak jako piekielnie inwazyjny antropofit rozprzestrzenia się wściekle szybko i jak się do nas gajowy Marucha o takie zasieki przypieprzy, to zawsze możemy mu powiedzieć, że samo wyrosło.

Cholernie okrutna metoda. Stosować w ostateczności albo jak ktoś nas strasznie wkurwi.

3. Hatifnaty

Niktohylofobia to lęk przed gęstymi obszarami leśnymi w nocy. Lęk ten jest zaskakująco powszechny i dotyka większość populacji cywilizowanych społeczeństw. Dzikie ludy północy, zamieszkujący rozległe tereny leśne, gdzie dni są krótkie a noce wręcz przeciwnie - długie, wykorzystują tą cywilizacyjną fobię, by ochronić swoje włości przed wizytami nieproszonych gości (czyli zasekurować perymetr przed turystami i menelami).

Grodzenie wielohektarowych areałów stalową siatką byłoby nieefektywne z ekonomicznego punktu widzenia. Zamiast tego, w Północnej Szwecji i Finlandii, ustawia się w lasach tzw. Hatifnaty (szw. Hattifnattar, fin. Hattivatti, ros. Хатифнатты)

Hatifnatowie, jak wszyscy wiemy, to podejrzane stworki, które wyrastają z nasion, ale tylko z tych, które wysiano w Noc Świętojańską. Prowadzą koczowniczy tryb życia, odbywając na łodziach podróże morskie w kilkuhatifnatowych grupach i usiłując dotrzeć do horyzontu. Nigdzie się nie zatrzymują i nic ich nie obchodzi. Nie maja uczuć. Przerażające skurwysyny.

Jeśli przez zapomnienie lub gapiostwo nie wysialiśmy Hatifnata na wiosnę albo po prostu nie chce się nam bawić w hodowanie całego stada - możemy w prosty sposób zrobić kilku Hatifnatów z kawałków taśmy odblaskowej przyczepionej pinezkami do drzew na wysokości kolan.

Wiecie, że niby coś się czai w krzakach a drzewa maja oczy.

Obszar, który otoczymy przerażającymi Hatifnatami, staje sie praktycznie odizolowany od otoczenia a przez jego granicę nie są w stanie przeniknąć nawet fińskie zespoły patataj-metalowe.

Polecam.

4. Sztuczny tłum

Należy rozpalić kilka dużych ognisk i robić dużo hałasu. Z patyków i zapasowego ubrania robimy humanoidalne kukły i ustawiamy je w blasku ognia w taki sposób, by rzucały wielgaśne cienie na pobliskie krzaki. Z telefonu puszczamy "Cwał Walkirii" Wagnera na cały regulator i w regularnych odstępach czasu wykrzykujemy głośne "Kurrrwa!" albo "Meihoffer, gdzie jest mój magazynek, ruda dziwko?" Pamiętamy też , by często zmieniać naszą pozycję i dużo machać rękami.

Spłoszony skradacz, przekonany o naszej przewadze w liczbie i w uzbrojeniu, ucieknie jak niepyszny tam gdzie pieprz rośnie, a my będziemy się mogli wreszcie wyspać w ciszy i spokoju. 

Metoda doraźna o działaniu krótkotrwałym.

5. Zegar Kolejowy i tabliczki ostrzegawcze.

Prosta i skuteczna metoda, przydatna jeśli nam jednak trochę głupio grodzić las, jak nie przymierzając jebany obszarnik jakiś. 

Bierzemy duży zegar kolejowy, znajdujemy w lesie uschnięte drzewo, kompasem wyznaczamy północ a następnie przy pomocy dwóch gwoździ przybijamy w tym miejscu nasz wielgaśny czasomierz. I teraz już zawsze będziemy wiedzieli gdzie jesteśmy a przy okazji - kiedy jesteśmy.

Taki rustykalny zegar jest też wyraźnym sygnałem dla ewentualnych grzybiarzy i innych kłusowników, kto tu rządzi. Że ten las ma właściciela, człowieka o wyszukanym poczuciu estetyki, świadomego ekologicznie (wiecie, Rospuda, segregacja, masturbacja) a jednocześnie punktualnego i świetnie zorganizowanego.

Efekt nieletalnego jebnięcia, wywołany zegarem w środku lasu, można dodatkowo wzmocnić tabliczkami informacyjnymi: "Wstęp Bronisław", "Min Niet. Poziom promieniowania niski", "Eksperymentalna hodowla kleszcza wirginijskiego" oraz "Gruz 200 przyjmę". Nie zdarzyło się, żeby mi ktoś coś stąd podpierdolił.  Czyli metoda działa.

4 komentarze:

  1. Tekst, jak zwykle świetny. Szczególnie subtelne nawiązania. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu Gruz 200, pytanie tylko czy zakopytać, czy stawiać pionowo przy drzewach.

    W pierwszej części tekstu sporo literówek. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście i mnie literówka się wkradła - zakopywać*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na literówkę literatka. Pełna.
    Ewentualnie piwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz Chłopie , pisz jak najwięcej bo zaje...cie humor poprawiasz , a i sposoby nie byle jakie przedstawiasz .

    OdpowiedzUsuń