O co kaman?

sobota, 3 maja 2014

Svörd Peasant Knife - Nóż wieśniacki

"Człowiek człowiekowi wilkiem"

-Titus Maccius Plautus

"Kiwi kiwi kiwi"
- Kiwi

Ten wieśniacki nóż parę lat temu narozrabiał na europejskich (w tym polskich) forach bushcraftowych i nożowych. Wytworzyła się na niego niszowa, nawet nieco hipsterska moda. Brytyjczycy z właściwym sobie poczuciem własnej zajebistości pisali: "Jestem tak offowy i tak niszowy, że do lasu chodzę z nowozelandzkim kozikiem z małej rodzinnej manufaktury -  Svörd. Prawdopodobnie nigdy o nim nie słyszałeś." 

Śmichy śmichami, ale coś sympatycznego w tym nożu jest. A ponieważ lubię takie agrarno-parobczane konstrukcje, to dopisałem go do listy CHCĘTO. Czy jestę hipsterę?

A czym sie rózni ignorancja od apatii? Nie wiem i mam to w dupie.

Pretekst do nożowych zakupów znalazł się szybko (ja naprawdę nie potrzebuję dużego pretekstu dla kolejnego noża). Moja Pierwsza Żona zapodziała gdzieś swojego ulubionego Opinela, którego używała do obierania ziemniaków i marchewki.

- Pojedź do Świata Noży i znajdź mi coś podobnego, ok? - powiedziała, zdając sobie sprawę, że Opinelki Le Dziubek z węglówki nie są już niestety produkowane. Wyedukowaną żonę mam, nieprawdaż?

Wróciłem z Svörd Peasant Knife w wersji mini. Tak mi się spodobał, że ukradłem go Ance na następne pół roku.

Skąd się wziął Svörd? Bryan Baker, właściciel i założyciel firmy, te śmiszne noże zaczął robić we wczesnych latach 80. zeszłego wieku. Duży wpływ na jego nożoróbstwo miało spotkanie z pewnym starszym panem, czeskim emigrantem, który pokazał mu co i jak trzeba trzymać, gdzie stuknąć młotkiem i jak obchodzić się ze stalą.

Svörd Peasant Knife to, jak mówi sam autor, pomysł tak stary, że aż nowy. I tak nowy, że aż stary. Wzorowany na chłopskich friction folderach z "Bohemii i Bawarii" sprzed 300-400 lat. Czyli w latach 80. XX wieku -  z Czechosłowacji i NRD. A w Nowej Zelandii trudno chyba o większa egzotykę niż zwijające się kraje demokracji ludowej na Starym Kontynencie.

Świat jest dziś naprawdę jedną wielką wioską. To, że jakiś nowozelandzki Kiwi na odległym zadupiu po drugiej stronie planety robi u siebie w szopie tradycyjne środkowoeuropejskie noże małorolnego i niepiśmiennego chłopstwa jest dla mnie równie abstrakcyjne i równie mało prawdopodobne jak szarża lekkiej kawalerii podczas cowieczornej wycieczki do sklepu po piwo. A w to, że mogę dziś pójść do sklepu kumpla i taki nóż sobie u niego wyfasować - nadal nie do końca mogę uwierzyć. 

Bo co to jest tradycyjny środkowoeuropejski nóż użytkowy? Zastanawialiśmy się kiedyś z chłopakami i wyszło nam, że to przeostrzona na ślifierce do granic wytrzymałości blaszka, najczęściej pozostałość po złamanym nożu kuchennym. Z rękojeścią opierdzieloną taśmą izolacyjną albo starym kablem. Taką konstrukcję najczęściej i najłatwiej można u nas spotkać u ludu pracującego, od Wyspy Wolin po Połoninę Wetlińską. A tu taka niespodziewanka! I to gdzie? Na Antypodach.

Co można napisać o tym nożu? Tnie. A co ma robić? Od tego sa noże. A ten tnie bardzo zacnie.

W mojej nożowniczej karierze bawiłem się kilkoma friction folderami, ale żadnego dłużej nie używałem. Jak to w ogóle na ludzki język przełożyć? Scyzoryk frykcyjny? No litości..

Wiadomo o co chodzi z ta frykcją - przedłużony trzpień klingi, po półobrocie na sworzniu trzymającym okładziny chowa się w rękojeści i blokuje nóż w pozycji otwartej. Dopóki trzymamy go w łapie, nie złoży się. Im mocniej trzymamy, tym mocniejsza blokada. Zasadę znam, ale nigdy nie byłem do niej przekonany.

O dziwo, działa to całkiem sprawnie, dopóki nie przyjdzie nam do głowy noża wbijać z duża siłą. Więc jeśli nie szalejemy, to o paluchy można być równie spokojnym, jak przy bardziej skomplikowanych konstrukcjach. Ziemniaki można obierać na luzie. Albo kiwi. 

Jeśli chodzi o stal, to Svördy zrobione są z fajnej weglówki. Podobno L6. Nie mam z nią żadnych innych doświadczeń, ale da się szybko doprowadzić do bardzo porządnej ostrości na byle czym. Nieźle trzyma ostrość. I działa nawet stępiona. Tak właśnie lubię najbardziej. Bo te nowoczesne stale są strasznie wkurzające - nawet naostrzone na brzytwę wydają mi się jeszcze-nie-do-końca-ostre. I się kurczę stresuję. 

Inna sprawa, to jakość wykonania. Trzeba tu jasno powiedzieć - te wieśniackie noże są Zrobione Na Odpierdolsię. Krawędź tnąca krzywa, szlif wyprowadzony asymetrycznie, czubek zachodzi na pin przy zamykaniu, okładziny nierówno spasowane. Całość sprawia bardziej wrażenie kitowego zestawu do samodzielnego wykonania i złożenia noża niż gotowego produktu. Niespecjalnie mnie to dziwi w chłopskim nożu, ma nawet swój urok. Pamiętam jak kiedyś kumpel pojechał swoją Syrenką zagranicę na zlot starych samochodów. Dookoła jego pięknej i wymuskanej 104-ki zebrał się pokaźny tłumek miejscowych gapiów.

- Zajebisty kit-car, sam składałeś? - zagaił przyjaźnie jeden z tubylców. 
- Ty chuju! Mój ojciec 10 lat pracował na to auto! Nie dotykaj Marianny! - odpowiedział kolega, czerwieniąc się na ryju z wściekłości.

A więc Svörd to trochę taka Syrenka. Każdy, nawet osobnik z dwoma lewymi rekami (jak ja), może go sobie stunningować. Przeszlifować okładziny pod swoją łapę, wyprowadzić krawędź tnąca pod interesującym nas kątem, zabezpieczyć i pomalować.  Albo olać sprawę i zostawić tak jak jest.

Można się bawić w otwieranie i zamykanie. Strugać świątki i łódki z kory. Ma swój klimat i historię.

Jak ja go lubię. Wykolegował nawet Opinelka dziewiątkę, zdrutowanego na stałe, który służył w kuchni w zastępstwie wspomnianego na początku Opinela Le Dziubka. Mistrz.

PS: A własnie! Gdzie można dokupić pierścienie virobloc od Opineli? Bo mi taki jeden gamoń wypstryknął blokadę w krzaki podczas próby otwarcia złożonego noża. Niech odkupuje teraz, kmiot i nieuk! :)

2 komentarze:

  1. Miło się czytało! Kusi mnie ten Svord, jak diabli. Z drugiej strony, stary Sabaudczyk ma wszystko, czego potrzebuję.

    Swoją drogą, Twoja recenzja poczyniona chyba na stronie Świata Noży lata temu skłoniła mnie do kupna swojego pierwszego Opinela 9 au carbone. I do tej pory, a lat minęło już sześć, może siedem, jakiś opinelek z węglówki jest zawsze w mojej kieszeni.

    http://www.swissknife.pl/ - tu onegdaj kupowałem virobloca, chyba do 9tki właśnie. Zadzwoń/napisz, powinni coś mieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś się popieprzyło. 300-400 lat temu czyli CS i NRD? pomysł na nóż jest sprzed 300-400 a nie 30-40 lat temu. Po drugie: Bawaria to nie NRD.

    OdpowiedzUsuń