Robię sobie czasem taktyczną macę, czyli hardtack. Czas połowicznego rozpadu takiego suchara bojowego to 2 tysiące lat, trzymanie ostrości na poziomie stali S30V. Hardtacki są dobre do porannego moczenia w kawie i zagęszczania zup. To standardowe wyposażenie wojsk krasnoludzkich od czasu wojny o Pierscień, używane także przez ludzi,. :)
Ich długowieczność to jedyna zaleta. Muszę zeżreć wszystkie zapasy, zanim pomyslę o skosztowaniu choć jednego hardtacka. Takie Pieczywo Ostatniej Szansy.
Na fotce widoczne komercyjne Bieszczadzkie Suchary, czyli cywilny odpowiednik Sucharów Specjalnych. Kosztują mniej niż chusteczki higieniczne, smakują podobnie, ale husteczki są jednak o niebo bardziej miękkie.
Ale mimo wszystko, zawsze warto mieć w zapasie kilka sucharów. Tak na wszelki wypadek.
Prosty algorytm na hardtack:
Na każdą szklankę przesianej mąki dodajemy jedną łyżeczkę soli. Dolewany wodę, i ugniatamy ciasto, dosypując mąki lub dolewając wody by uzyskać nieklejącą się konsystencję. Rozwałkowujemy na około 3 mm, przekładamy na suchą blachę i kroimy na kwadraty lub prostokąty. W kaźdym sucharze robimy z obu stron od 8 do 16 dziurek, ale tak, by nie przebić na wylot. Wkładamy do lekko nagrzanego piekarnika (najlepiej z obiegiem) i od razu zmniejszamy temperaturę do minimum. Po około 2 godzinach mamy pyszne suchary, które w przeciągu kilku dni zamienią się w kamień. Wtedy zjadamy je mocząc w kawie, herbacie, zupie, czy co kto tam ma, a rozkruszonych używamy jako dodatku do zup i gulaszów.
Można też zrobić Skillygalee, czyli paskudztwo jadane przez irlandzkich pionierów na Dzikim Zachodzie oraz marynarzy Jej Królewskiej Mości. Hardtack trzeba namoczyć w mleku lub wodzie, i usmażyć na smalcu. Ohydztwo, ale łatwo zrobić, przechowywać, no i warto spróbować.
PS: Do sucharów można dowalić kminek, zgodnie z wojskową tradycją. Ja wolę bez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz